Kiwi o smaku kiwi, czyli preludium wstępne

Generalnie mam szczęście.
Przez całe życie miałam czas, żeby w ilościach bezwstydnych:
- czytać książki
- słuchać muzyki bez rozdrabniania się na podziały i gatunki
- oglądać filmy

...a kiedy przestałam ten czas mieć, zaczęłam kombinować (i wtedy czytanie stało się dla mnie sportem ekstremalnym, ale o tym kiedy indziej).

Zdrowe stężenie eklektyzmu nigdy nie jest złe, dlatego zaczęłam łączyć jedno z drugim. Czasami nawet z trzecim. Stąd zwyczaj jednoczesnego czytania książek i oglądania filmów. Stąd głębokie uczucie do muzyki filmowej.

Komponowanie ścieżek dźwiękowych do książek raczej nie jest praktyką powszechną, ale jakoś sobie z tym radzę.

1 komentarze:

anoriell 24 czerwca 2013 12:16  

Mam nadzieję, że tym razem Twoje blogowanie w jednym miejscu będzie trwało dłużej niż zwykle ;)

Prześlij komentarz