Sens życia wg Umberto Eco

Wczoraj nastąpiła ostatnia audycja z cyklu "Ścieżka ponaddźwiękowa", muszę żyć w separacji z mikrofonem radiowym dobre dwa miesiące.

Wiec wiem, co to tęsknota, dusza rozdarta i niepokój wewnętrzny.


Z tego tytułu wczoraj w audycji zagrały piosenki z napisów końcowych, w tym absolutny klasyk z "Żywotu Briana": "Always Look on the Bright Side of Life". I gwizdanie.

Asia, która na początku audycji zasiadała za realizatorskimi sterami przyznała, że cytat na obrazku jej jej absolutnym faworytem ze wszystkich mądrości, które Monty Python zawarł w tekście tego utworu. I ja się muszę z tym zgodzić. Toteż zgadzam się oficjalnie i publicznie tudzież popieram to kilkoma przykładami ze zbiorków felietonów Pana Umberto, który zawsze pokazuje życie we współczesnym świecie jako akt skończenie absurdalny, ale przy tym niezmiernie zabawny. Bo tylko poczucie humoru jest nam w stanie zapewnić przetrwanie.

Po Eco sięgam co czas jakiś, kiedy akurat uda się wyłowić jego "Zapiski..." z czeluści bibliotek. I zawsze czytam go w środkach komunikacji miejskiej, bo i format się do tego nadaje i forma literacka. A że czasami wybuchnę śmiechem w miejscach publicznych, ku zdumieniu pasażerów, to już trzeba wliczyć w ryzyko zawodowe.

Tak jak wczoraj na przykład. Od razu przy pierwszym felietonie o walizeczkach na kółkach. Śmiałam się tym bardziej, że kiedyś sama o nich pisałam, tylko w kontekście bardziej morderczym, sensacyjnym wręcz.
Bo mnie taką walizką ktoś chciał kiedyś zabić. Ot.

0 komentarze:

Prześlij komentarz